Dzisiaj lokalnie, ale za to w pięknej jesiennej scenerii. Ostatnie dni to była faktycznie złota jesień i z całą przyjemnością wybierałam się do jednego czy drugiego parku. Czasem na własnych nogach, wspierając się kijami do Nordic Walking, ale bywały też przejażdżki skuterem. Te ostatnie głównie w cieplejsze dni.
Oczywiście zawsze zabierałam ze sobą garść Skrawków, a ostatnio nawet coś, co moim zdaniem jest praktyczniejsze. Chyba kiedyś już wspominałam o małych pakiecikach ze Skrawkami. Teraz wróciłam do tematu i przygotowałam kolejne. Potrzebne były nowe kopertki, bo od pewnego czasu głównym miejscem w internecie jest właśnie to. Na blogu DeniMix pozostał jedynie odnośnik.
Odnośnik musi być, bo przecież na Skrawkach jest adres pierwszego bloga, a nie będę zamawiać wydruku nowych dopóki nie rozprowadzę starych.
Wracając do małych pakiecików...
Każdy mieści w sobie kilka Skrawków, ale istotna jest sama koperta, na której obdarowany przeczyta o co w tym wszystkim chodzi. I o to właśnie chodzi! Kiedy ktoś mnie zapytał - o co chodzi? - usiłowałam to wytłumaczyć. Niestety dość często w takiej sytuacji choroba dawała się bardziej we znaki i... plątał mi się język. Ta przypadłość ma nawet ładną nazwę - tachylalia - ale tylko nazwę.
Skrawki zapakowane w nowe kopertki, na ktorych znajduje się krótka instrukcja użytkowania, to jest bardzo dobry pomysł.
Szykuję też małą niespodziankę dla... oj tam, za dużo już napisałam. Na wszystko przyjdzie czas, a skoro niespodzianka... to chyba najlepiej w grudniu. ツ A póki co jeszcze troszkę jesieni.
Komentarze
Prześlij komentarz